Wieża Eiffla, Notre-Dame i bagietki czyli... Bienvenue à Paris
Paryż był naszym pierwszym przystankiem w drodze na RedCamp czyli Międzynarodową Szkołę Ewangelizacji organizowaną przez zakon redemptorystów. Tegoroczna edycja odbywała się w Porto, na którą wybraliśmy się 9 osobowym składem.
Katedra na zewnątrz jak i w środku jest bardzo piękna i masywna a przed samą katedrą tłumy turystów i ogromna kolejka do wejścia do kościoła.
... zbudowana z przetopionych armat Napoleona. Z placu, metrem pojechaliśmy zobaczyć to z czym Paryż, jak nie cała Francja, kojarzy się najbardziej czyli Wieże Eiffla uznawaną za symbol tego miasta . Przed samą wieżą rozciągają się Pola Marsowe, na których ludzie spędzają czas rozmawiając, jedząc a nawet pijąc alkohol, ponieważ we Francji alkohol można pić w miejscach publicznych. Jeśli nie mamy ze sobą alkoholu... Don't worry, wszędzie można spotkać lokalnych czarnoskórych kupców, którzy alkohol i nie tylko, sprzedają chodząc od osoby do osoby. Chodź nie wjechaliśmy na szczyt, to i tak jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy popatrzeć na najbardziej znany obiekt architektoniczny Paryża.
Następnego dnia po nocy spędzonej u sióstr Nazaretanek...
... pojechaliśmy na wzgórze Montmartre, z którego rozciąga się widok na Paryż. Na wzgórzu znajduję się Bazylika Sacré-Cœur. W dzielnicy, która nazywa się identycznie jak wzgórze mieszkali tacy ludzie jak Fryderyk Chopin czy Pablo Picasso. Daria najbardziej z wszystkich znajdujących się tam atrakcji chciała zobaczyć słynną Le mur des je t'aime czyli ścianę, na której w każdym języku świata jest napisane "Kocham Cię".
Z stacji metra Blanche, które znajduje się tuż obok udaliśmy się na Pola Elizejskie aby zobaczyć najsłynniejszą aleje paryską, na której co rok podczas francuskiego święta narodowego 14 lipca odbywa się defilada wojskowa. Na samym końcu alei znajduję się potężny 51 metrowy Łuk Triumfalny, który osobiście podobał mi się bardziej od wieży Eiffla.
Pewnie wielu zauważy to, że nie pojawił się Luwr, a nie pojawił się z powodu tego, że nie udało się nam go odwiedzić. Jedynie przejazdem podczas okropnej ulewy widzieliśmy zza szyb samochodu jedną część zamku. Następnym razem, gdy znów odwiedzimy Paryż z pewnością się tam wybierzemy.
W tym poście chciałbym poruszyć kilka rzeczy może nie architektoniczno-zabytkowych, a takich które zapadły w pamięci podczas pobytu w stolicy Francji.
Pierwszą rzeczą będzie sieć linii metra, która jest ogromna licząca 16 linii. Metrem we Francji możemy dojechać praktycznie wszędzie. Stacje metra to ogromne korytarze, można przesiadać się
z linii na linie. Droga do poszczególnych stacji jest świetnie oznakowana, a oprócz numerów występuje dodatkowe oznaczenie linii kolorem, rewelacja 20/10... Z drugiej strony jest ono totalnie niezadbane, śmierdzące moczem i niekoniecznie czujesz się tam bezpiecznie. Osobiście nie chciałbym wracać takim metrem w nocy.
A trzecią sprawą, która była szokiem i ciężko było się do niej przyzwyczaić to swobodna możliwość przechodzenia na czerwonym świetle na pasach... no wiadomo jeśli samochód nie jechał. Jakby ludzie w Polsce przechodzili na pasach tak jak Francuzi to nasi policjanci mieliby pracy od groma a wpływy z mandatów spokojnie zatkałyby dziurę budżetową.
Ostatni komentarz będzie tyczyć cen w Paryżu, które są dość duże w porównaniu do innych miast europejskich. Przyjeżdżając do stolicy Francji trzeba liczyć się z tym, że sporo wydamy. Nie dość, że mnożymy razy 4 z hakiem to śmiało trzeba pomnożyć jeszcze przez 2 albo nawet 3.
Podsumowując w skali 1 - 10:
🐻-Marcin 6 / 6,5 Daria-🐼














Komentarze
Prześlij komentarz